3 lutego 2015

Move your ass!

Czyli o tym jak stać się osobą aktywną fizycznie. I chociaż lubię się ruszać to z systematycznością u mnie krucho. Oj krucho...
I nie będzie o zrzucaniu zbędnych kilogramów po ciąży. Mnie to szczęśliwie nie dotyczy :) Ba, nawet jest lepiej!  Tyle, to ważyłam 10 lat temu jak zaczynałam studia i życie na swoim, w nowym mieście. Kiedy musiałam wybrać fajki i wino czy szynka do kanapek? Co to były za czasy ;)
Po porodzie kilogramy same spadły, ale pomyślałam też o tym zawczasu. Nie obżerałam się przed ciążą i w ciąży, ćwiczyłam przed ciążą i w ciąży. Teraz karmię piersią i nadal się nie obżeram. Poza tym z malutkim dzieckiem naprawdę ciężko czasami zjeść cokolwiek. Gdyby nie kanapki zostawiane mi codziennie rano przez M. to śniadania jadłabym o 16:00 czasami. Ale nie o tym miało być.

To, który dzisiaj ćwiczymy?

Jak ruszyć tyłek i zmotywować się do ćwiczeń? To jest całkiem proste:

1. Nie wstydź się próżności! 
Każdy z nas jest odrobinę próżny. Każdy lubi dobrze wyglądać, być podziwianym. Wyzwól to uczucie w sobie. Popatrzysz na siebie z podziwem i pomyśl "Kurcze, mam całkiem niezły tyłek! Jakby tak trochę poćwiczyć to byłby bardziej okrągły/ podniesiony/ płaski etc.".

2. Skup się na pozytywach.
Nie myśl o tym, że tu fałda, tam fałda i ogólnie waga się chyba zepsuła. I do zrzucenia jeszcze 7 kg. Skup się na tym jak chcesz wyglądać i dąż do tego. Realnie oczywiście :)

3. Znajdź zdjęcie, na którym jesteś gruba.
Najlepiej takie, na którym jesteś najgrubsza w całym swoim życiu. Każdy ma lub miał taki moment. Ja fotkę z plaży z podróży poślubnej wydrukuje i powieszę na lodówce albo na szafce ze słodyczami. Jest to dla mnie absolutnie największy motywator! Właśnie mnie olśniło, dlaczego dzieciaki ukradkiem cykały nam foty na plaży. Dotąd myślałam, że przez moje opalanie się topless. Ale teraz już wiem, że prawdopodobnie dzieciaki wzięły mnie za wieloryba, którego fale wyrzuciły na brzeg :)

4. Zastanów się co lubisz robić.
Leżeć na kanapie. Wiadomo :) ale na pewno jest jakiś sport, który sprawia frajdę. Mnie do biegania nie przekona nikt i nic. Nie cierpię tego robić i nie będę nawet się zmuszać. Na szczęście innych możliwości jest wiele: siłownia, basen, fitness, zumba, salsa, taniec brzucha, rolki, łyżwy, rower, badminton, squash, etc. Robiąc to co się lubi, nie ma się poczucia męki i katorgi, przez którą trzeba przejść na początku, żeby się wciągnąć w aktywny tryb życia.

5. Nie licz od razu na efekty.
Takie myślenie szybko zniechęca. Traktuj ćwiczenia, jako odskocznie od codzienności, coś co robisz dla siebie, frajdę. Efekty będą! Ale za jakiś czas.

6. Kup nowe buty/ matę/ strój do ćwiczeń/ kostium kąpielowy/ sprzęt, etc.
Nowe rzeczy zawsze cieszą, a jak będą zawiązane ze sportem to jest szansa, że się przełamiesz i z nich skorzystasz.

7. Znajdź grupę wsparcia.
Może to być przyjaciółka, z którą zamiast do kawiarni pójdziecie na jakieś zajęcia fitness, sąsiadka, która zmotywuje cię do jeżdżenia do pracy rowerem, mąż, który zamiast na kolacje zabierze na basen, squasha, badmintona. Albo szukaj motywacji u wirtualnych znajomych. Wystarczy polubić profil Chodakowskiej lub innej gwiazdy fitness, a fala motywacji i endorfin zaleje cię całą z każdej strony. No i te metamorfozy. Nic tylko ćwiczyć :)

8. Jak nie motywuje cię kompletnie nic. Adoptuj psa! On codziennie potrzebuje ruchu i spacerów :)


                                    

9. I pamiętaj - aktywna mama, aktywne dziecko!

Jeżeli to nie zmotywuje, to resztę, o tym że to dbanie o zdrowie, endorfiny, taki lifestyle itp. znajdziesz na każdym innym blogu, profilu FB i youtubie o sporcie. Have fun! Tymczasem idę na dwugodzinny spacer. Bo mogę. I syna trzeba przewietrzyć i psa wybiegać.
Miłego dnia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz