20 kwietnia 2015

Wiosenne przesilenie?

Weny ostatnio brak, ale coś tam się dzieje. Walczę z wiosennym przesileniem, bo podobno jest dużo gorsze od tego jesiennego.  Chyba faktycznie jest. Rezerwa energii skończyła mi się już w połowie zimy mniej więcej. Nawet u lekarza byłam jakiś czas temu. Zlecił badania kontrolne, ale jego diagnoza była taka, że to może dziecko. Bo dzieci męczą! Zabawne :)
Pogoda sobie jaja robi. Bo czasami słońce zaświeci, tak nawet przez kilka dni i człowiek myśli, że tak to już wiosna i będzie ciepło, fajnie. Ale nic z tych rzeczy. Za raz potem leje, albo nawet śnieg pada. Już nadzieje się traci. Tylko wystawy sklepowe przypominają, że jeszcze będzie normalnie, jeszcze będzie przepięknie. Nęcą letnimi sukienkami, szortami... i tak się rozmarzyć można i wiara wraca. Czasami chodzenie po galeriach handlowych działa terapeutycznie. Zakupy też :)
No i ruszać się trzeba. To najlepszy antydepresant podobno. Codziennie zażywam spacerów. Nawet 3 razy dziennie, jak M.w delegacji, a pies w domu. Niestety nie nauczyłam jej na balkonie się załatwiać. Pewnie dlatego, że jak ją adoptowaliśmy to nie mieliśmy balkonu, a teraz mamy tylko jeden i przyjemnie będzie na nim posiedzieć (jak się w końcu ciepło zrobi). Nasza była sąsiadka miała dwa balkony i szlachetnie jeden przeznaczyła na kuwetę dla psa. Sprytna. Tylko psa szkoda.
Jak ruch to i dieta. Dobra dieta to energia murowana. No i niby jem zdrowo. Nawet koktajle zaczęłam sobie robić. Bo jadłabym non stop. Ciągle głodna jestem. Zawsze tak miałam na zmianę pogody. Teraz ciągle się zmienia więc nie dziwi mnie mój apetyt. Tylko trochę grzeszę. Co prawda codziennie, ale tylko trochę. Bo dzień bez słodyczy to dzień stracony. Nie mogę się powstrzymać. Wyżeram wszystko co znajdę i jest z czekoladą. Ale póki zagryzam marchewką albo sałatą to nie jest znowu tak źle.

Antydepresanty :)

Konsekwentnie też realizuje swoje postanowienia i wiosenne plany.
1. Byłam u fryzjera. Zmiana fryzury jest. I widać ją nawet gołym okiem. I może sobie wmawiam, ale włosy nie lecą już tak jak wcześniej. Odświeżyłam wygląd i poprawiłam sobie tym humor. Same plusy.

2. Jedziemy na wakacje. Już za tydzień! Roma welcome to! Będzie pięknie, sielsko, anielsko. Nasz pierwszy wyjazd z synem. No i pierwsze wakacje od dłuższego czasu. Czuje już ten dreszczyk emocji. Myśl o wakacjach zdecydowanie dodaje energii.

3. Idę jutro do kina. Postanowione. Nie wiem czy repertuar ma mnie zachęcać czy odwrotnie, ale spróbujemy. Czytam opis filmu, a w nim: " Film niczego nie opowiada. Przestaje być "produkcją". Jest zaledwie intencją wzięcia kamery do ręki. Lub powinien sprawiać takie wrażenie".
Ciekawe... Do tego na plakacie hasło: "Życie bez miłości to gówno". Zgadzam się z tym. Kino alternatywne lubię. Muzyki podobno też takiej słucham, tak przynajmniej twierdzi jedna osoba, a to chyba komplement w sumie z ust muzyka :) Poza tym kalkuluję sobie i myślę, że na pierwszy raz film idealny, bo jak się synowi siedzenie w kinie nie spodoba, to przynajmniej fabuły nie stracę.

Co do reszty postanowień, to za balkon się zabiorę po powrocie z wakacji. Szukam inspiracji i instrukcji jak się z roślinkami postępuje, bo potrafię wykończyć prawie każdą... Ręki do kwiatów raczej nie mam. A może nie mam po prosu pamięci do podlewania. Chociaż o jakiejś aplikacji słyszałam, co niby przypomina. Poszukać muszę, to jest szansa, że bazylię i inne zioła z balkonu będziemy jeść.
Rolki wyciągnę jak przestanie wiać. Jeżdżę tak samo świetnie jak na łyżwach, więc wole minimalizować ryzyko. Rower nawet może wyciągnę, bo tęsknie za nim strasznie.
No i szafa nieszczęsna. Może poczekam, aż w końcu zaplanujemy, zaprojektujemy i kupimy szafy. Wtedy będę miała większą motywację, żeby zrobić porządek w ciuchach.

2 komentarze:

  1. Podeślij link do tej aplikacji do podlewania roślin :) Mi ostatnio coś nawet zakwitło w doniczce na tarasie, ale nie mam pojęcia, jak to się stało ( chyba samosiejka jakaś) :)

    + poproszę link do tej półki na kwiatki, co to ją masz w planach na balkon :D

    OdpowiedzUsuń