3 kwietnia 2015

Czy staje się kurą domową?

Zaobserwowałam u siebie niepokojące objawy ostatnio. Dziw mnie bierze, bo nie podejrzewałam siebie o to. Starzeje się czy co? A może od tego siedzenia w domu staje się kurą domową? Wsiąkam w ten klimat? Ahahaha! Nie to, żebym zaraz coś miała do gospodyń domowych, ale mam nadzieje, że to potrzeba chwili po prostu. Pogoda, święta za pasem i chrzciny. To, że mieszkanie trzeba prze-aranżować trochę, żeby można było przyjęcie na 20 osób zrobić. No i nowe i ciągle się urządzamy. Poza tym Młody zaczął zwiedzać. Przemieszcza się z prędkością światła. To wszystko wymaga ode mnie większego zaangażowania w dom. Niby nic nadzwyczajnego, ale:

- sprzątam codziennie!
Odkurzaniem zaczynam w zasadzie dzień, bo nie mogę patrzeć jak dziecko brudną podłogę mi froteruje. Posiadanie psa mnoży kłaki na podłodze i nie pomaga w utrzymaniu czystości. Brud mnie denerwuje. Zwyczajnie. Kiedyś odkurzałam jak się o kłęby kurzu potykałam. Albo jak mi się przypomniało.

- czytam blogi... o sprzątaniu.
I o zgrozo mnie to wciąga jak dobry thriller. Posty pod tytułem, "co czyścić octem" lub "10 zastosowań wałka do ubrań" pochłaniam jednym tchem i szukam więcej genialnych porad. Wiedzę jak coś ustawić, posegregować, wyeksponować, nabywam i chłonę niczym gąbka. Póki co to teoria na razie. Do praktyki nie przeszłam jeszcze, ale czuje, że to nastąpi lada moment.
Dochodzę też do wniosku, że trzeba być kreatywnym jednak, żeby pisać o sprzątaniu (!) w fajny sposób. Polecam dlatego bloga: http://niebalaganka.pl

- czekam na męża z obiadem.
Tak, bo nie lubię jeść sama. Bo fajnie jest gotować dla kogoś. No i nasza nowa kuchnia jest tak ładna i funkcjonalna, że chce się w niej przebywać ciągle. Moim skromnym zdaniem oczywiście.

- oglądam programy z urządzaniem wnętrz, aranżacją przestrzeni i DYI.
Wciągają mnie metamorfozy mieszkań, balkonów, ogrodów. Robienie ozdób, przerabianie przedmiotów, czyli wszystkie pierdółki typu do it yourself.  Uważałam to za stratę czasu. A jak ktoś kto to robi musi albo mieć talent albo dużo, dużo wolnego. Teraz nawet śmiem twierdzić, że mam ochotę podłubać przy czymś takim. Chyba zrobię tą półkę na kwiaty na balkonie... Chociaż ani talentu ani czasu mi nie przybyło, a nudzić się nie mam kiedy.

Takim oto sposobem robię rzeczy, których dotąd nie robiłam lub bardzo rzadko. Ja nawet telewizji kiedyś nie oglądałam, bo mnie prawie nigdy w domu nie było. Może jeszcze póki większość moich domowych aktywności to teoria jest jeszcze dla mnie szansa i nadzieja? Może ktoś jeszcze kiedyś zobaczy mnie imprezującą na mieście, zamiast przyjmującej gości w domowym zaciszu ze świeżo upieczonym ciastem i własnoręcznie zrobionymi ozdobami na stół?
Eeeee aż tak się ludzie nie zmieniają... A swoją drogą, taka girlanda, czyż nie jest gustowna i słodka?

Foto z bloga bosydom.com

Więcej inspiracji Wielkanocnych znajdziecie TU.

Wesołych Świąt!

2 komentarze:

  1. Ja jestem za pieczeniem ciast i własnoręcznym ozdabianiem domu, no ale ja jestem ze wsi... ;) :P

    Ostatnio fascynują mnie pompony (jeden dostałam od koleżanek na baby shower) i oto przepis na zrobienie takiego cudu samodzielnie: https://www.youtube.com/watch?v=Be3-xlci-ow

    A to blog, w którym podziwiam wszystkie elementy wystroju pokoju dla dziewczynki-dziecinki i tutaj właśnie pompony zobaczyłam po raz pierwszy: http://www.fistaszkowelove.pl/search/label/WYPRAWKA

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty pewnie masz talent po prostu :) Ja jakoś z tego wyrosłam chyba, albo duże miasto mnie pochłonęło. Ahahahah! Ale odkrywam uroki przebywania w domu i gotowania. Gości uwielbiam, a ciasta ostatnio piecze mój mąż ;) Wszystko da się pogodzić. Tylko trochę mi czasami tęskno za starymi czasami. Ale tylko trochę i tylko czasami :)

    OdpowiedzUsuń